Ewa i Cezary Marcjanowie, mieszkańcy miasta, wiedzieli, że się spóźnią, bo w tym czasie wracali z podróży. Poinformowali o tym telefonicznie pracownika Polkowickiego Centrum Animacji, organizatora imprezy. Małżeństwo dotarło do szkoły kilka minut po rozpoczęciu spektaklu. Z ich relacji wynika, że nie zostali wpuszczeni do budynku przez portiera, który twierdził, że dostał takie polecenie od Andrzeja Wierdaka, dyrektora PCA.
W końcu weszli, ale z kolei nie mogli wejść do auli, bo nie chciała ich tam wpuścić pracownica ośrodka kultury, też na polecenie dyrektora. Ostatecznie obejrzeli przedstawienie tylko dlatego, że jeden z pracowników teatru wprowadził ich na salę bocznym wejściem.
W marcu do urzędu gminy wpłynęła skarga polkowiczan na Andrzeja Wierdaka. Napisali w niej m.in., że po wejściu do sali "wystraszone, a może raczej zastraszone pracownice PCA pozwoliły nam zająć dyskretne miejsce obok widowni".
Więcej na ten temat przeczytasz w Gazecie Wrocławskiej
Jak czytać kolory szlaków turystycznych?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?