Burmistrz Polkowic Wiesław Wabik zadeklarował, że gmina (sponsor strategiczny I-ligowca, który uzyskał trzy awanse w 3 lata) pomoże w spłacie. Cały proces miałby odbywać się pod szyldem sportowej spółki akcyjnej z udziałem gminy. Ogłoszona zostałaby upadłość klubu wraz z opcją ugodową z ZUS-em. Zmieniłby się też zarząd klubu. Gmina daje pieniądze, gmina obsadza ludzi.
Teraz plany mogą runąć kaskadowo jak domino, bo Górnik stał się ostatnio polem bitwy między drużyną a dyrektorem klubu oraz areną politycznego przeciągania liny. "Inwestycja" stanęła pod gilotyną.
W listopadzie wybory samorządowe. W Polkowicach dzielą się koalicyjnie władzą dwie siły - Platforma Obywatelska (z nią kojarzony jest prezes Górnika i wiceburmistrz Polkowic Sławomir Tarnowski) oraz Porozumienie dla Mieszkańców Polkowic (Wiesław Wabik). Na noże partie nie pójdą. Gwoli ścisłości - inna strona sporu, dyrektor klubu Piotr Korczak, jest poza obiegiem wsparcia (czytaj: niezrzeszony, bezpartyjny, ot, pechowiec ).
Scysje na linii rada drużyny - dyrektor. - Byliśmy chyba jedyną drużyną w II lidze, która walczyła o awans i nie otrzymywała premii za mecze. Jedyna nadzieja, że burmistrz przyzna nam nagrodę za awans. Otrzymaliśmy podwyżki w granicach 20 procent. Próbowaliśmy to wyjaśnić, ale pan Korczak nie był w stanie racjonalnie wytłumaczyć, dlaczego tak się stało - powiedział w wywiadzie dla "Słowa Sportowego" kapitan drużyny Tomasz Salamoński. Punktował i politykę transferową klubu.
Potem wyszła też sprawa obiecanych wiosną podwyższonych stypendiów dla drużyny za potencjalny awans. Awans stał się faktem, podwyższonych stypendiów nie ma. Dyrektor klubu kontruje:
- Zarzuty to absurd. Jesteśmy zależni od władz gminy. Potencjalne podwyżki po awansie pojawiają się na początku roku. Jest to ściśle powiązane z budżetem gminy. Dlaczego nagle Salamoński o tym zapomniał? Piłkarze wiedzieli, że nie mogą liczyć na dodatkowe korzyści finansowe z tytułu zwycięstw w lidze, a jedynie na nagrodę w stosownym czasie, którą zatwierdza burmistrz na wniosek klubu. Taki system premiowania obowiązuje w klubie od ponad trzech lat - zaznacza.
Salamoński za wypowiedź dostał… ale po głowie. Uznano, że poprzez krytykę dyrektora i polityki zarządzania klubem naraził na szwank dobre imię Górnika. Dostał zakaz wypowiadania się do mediów i przymus zamieszczenia w tygodniku sprostowania. "Niewywiązanie się będzie skutkowało zawieszeniem zawodnika i skierowaniem wniosku do Wydziału Gier PZPN celem rozwiązania kontraktu z winy zawodnika". Tak mówi pismo. Oficjalne, klubowe.
Jest i druga strona medalu. Górnik finansowo jest pod kreską. Wprawdzie przez ostatnie lata zmniejszył dług na koncie z blisko pół miliona do 70 tys. zł, ale dalej… to dług. Jak rozdzielać kasę, której nie ma?
Co na to trener Dominik Nowak? - Liczę , że wszelkie sprawy klubu będą od tej pory załatwiane na zasadzie konstruktywnego dialogu. Konflikt nikomu nie służy. A piłkarsko wiem jedno. Tomek będzie grał u mnie w drużynie - mówi.
A burmistrz? Gospodarzył w klubie w latach 2002-05, czyli w okresie, w którym narastały długi w ZUS-ie. Słowem, deklarację jego pomocy wzięto za próbę spłacenia deficytu (powstałego też za jego kadencji) za pomocą gminnych funduszy. Patowa sytuacja jak na człowieka, który ma wyciągnąć klub z dołu. Choć trzeba przyznać, że interpretacja składek za nagrody (czytaj: brak przymusu odprowadzania pieniędzy od premii), był problemem kilkudziesięciu polskich klubów.
Ukraina castingiem na Euro?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?