Weźmie udział w gali otwarcia festiwalu. We wtorek spotka się z młodzieżą. W rozmowie z dziennikarzami opowiedział m.in. o swojej drodze wiodącej do aktorstwa.
- Za co pan kocha teatr?
- Trudno tę miłość wytłumaczyć. Raz spróbowałem i tak już zostało. Mimo zmęczenia, jakie się czasem odczuwa. Nie potrafiłbym już robić czegoś innego.
- A miał Pan zostać kolejarzem, zgodnie z rodzinną tradycją...
- Pochodzę z kolejarskiej rodziny, ale broniłem się przed tym jak mogłem. Decydującym momentem była śmierć ojca, który zginął w wypadku. To głęboko zapadło mi w świadomość. Poszedłem jednak zdawać do technikum kolejowego i był to mój jedyny egzamin, którego świadomie nie zdałem.
- Potem była szkoła plastyczna?
Najpierw, w pierwszej klasie liceum ogólnokształcącego leżałem w szpitalu i tam zacząłem rysować ołówkiem portrety pielęgniarek i lekarzy. Rozdawałem je, ale jeden z pacjentów zaproponował, że będzie je sprzedawać. Brał 20 złotych, z czego połowa trafiała do mnie. I to były moje pierwsze zarobione pieniądze. Potem poszedłem do liceum plastycznego.
- Kiedy zaczęła się przygoda ze sceną?
- To dość skomplikowana sprawa. Groziła mi dwója z języka polskiego, bo nie lubiłem uczyć się wierszyków na pamięć. A to była pasja nauczycielki. Koledzy poradzili, bym nauczył się jednego wiersza, to poprawię ocenę. Nauczyłem się „Śmierci pułkownika" Adama Mickiewicza. Dostałem pierwszą czwórkę. Wtedy nauczycielka zgłosiła mnie do konkursu recytatorskiego, bo miałem ciekawy głos, jak mówiła. Z tym utworem wygrałem kilka konkursów i recytowałem go na wszystkich szkolnych akademiach. W końcu koledzy powiedzieli, żebym nauczył się innego, bo tego nie mogą już słuchać. Takie były początki...
Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?