Prezydent Marcin Pabierowski podczas kampanii wyborczej podkreślał, że sprawa Przylepu jest dla niego priorytetem i że jeśli wygra, to właśnie tym problemem zajmie się w pierwszych dniach.
Do wywiezienia pozostało 500 ton odpadów, ale to jeszcze nie wszystko
Co się zatem udało zrobić do tej pory?
- Po pięciu dniach możemy powiedzieć, że wizytowaliśmy teren objęty pożarem i sąsiednie – podkreślał prezydent. - Sprawdziliśmy zaawansowanie prac, związanych z wywózką pozostałości po pożarze niebezpiecznych odpadów. Firma Promarol, która wygrała przetarg, jest na miejscu i prowadzi działania. Do 5 maja zostało wywiezionych 1 900 ton odpadów, pozostało jeszcze do wywiezienia 500 ton.
Firma, by jak najszybciej pozbyć się z Przylepu odpadów, wspomaga się jeszcze trzema podwykonawcami. Dokąd jadą transporty, by utylizować pozostałości po pożarze? Do Konina, Bydgoszczy i Dąbrowy Górniczej.
Jak dodał wiceprezydent Paweł Tonder, codziennie z Przylepu wyjeżdża jeden lub dwa transporty z odpadami po pożarze. Jeden taki transport oznacza pozbycie się 20 ton niebezpiecznych pozostałości. Możemy się więc spodziewać, że do połowy czerwca odpady znikną z miejsca, gdzie przechowywano w beczkach niebezpieczne substancje. Na tę akcję do tej pory wydano 25 mln zł z przyznanych na ten cel 43 mln zł (Narodowy i Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska). Ale to nie koniec działań, związanych z tą sprawą.
Porozumienie z właścicielem sąsiedniej hali w Zielonej Górze Przylepie
- Udało się nam porozumieć z właścicielem sąsiedniej hali. Od tej z niebezpiecznymi odpadami oddzielała ją tylko hala. W wyniku pożaru i tam znalazły się trociny, elementy zawalonej hali. I to miejsce też trzeba wyczyścić, wywieźć z niego niebezpieczne odpady – mówił Marcin Pabierowski. - Mamy ustną zgodę właściciela tej nieruchomości, by można było sporządzić inwentaryzację i wywieźć stamtąd odpady.
Na to będą potrzebne dodatkowe pieniądze.
- Umowa, która została zawarta z firmą Promarol nie ma rozszerzenia na sąsiednią nieruchomość. Stąd jak formalnie dostaniemy zgodę właściciela, występujemy do Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska o dodatkowe fundusze i ogłaszamy przetarg na usunięcie odpadów w tej sąsiedniej hali – tłumaczył Paweł Tonder.
Nowe władze zwiększają też monitorowanie obszaru popożarowego. Od miejsca, gdzie znajdowała się hala z niebezpiecznymi odpadami do tzw. tamy, do Gęśnika, wykonanych zostało sześć par odwiertów od 5 do 12 metrów, by cały czas monitować sytuację. Będą też pobierane próbki spod betonu, by sprawdzić, czy przecieki nie zagroziły środowisku.
Powietrze i woda są monitorowane
Na terenie, gdzie wybuchł pożar, monitorowane na bieżąco jest też powietrze. Pomiarów dokonuje stacja prowadzona w Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska. Wszystkie normy są spełnione. Nie ma też obaw co do wody w studniach. Badania wykazują, że jest bezpiecznie.
Prezydent Marcin Pabierowski podkreśla, że działania w sprawie Przylepu są cały czas prowadzone i na bieżąco mieszkańcy będą informowani o wynikach badań, kolejnych decyzjach.
Przeczytaj także:
Przeczytaj także:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?