Rokitki - pijana młodzież, brudno i głośno
Syf, sterty śmieci, hałas do późnych godzin i kompletnie pijani gówniarze - tak bez ogródek opisuje codzienność na terenie ośrodka wypoczynkowego w Rokitkach jeden ze stałych bywalców.
- Jest tu około 300 domków. Kiedy je budowaliśmy chcieliśmy przede wszystkim mieć spokój i miejsce do odpoczynku. To, co się teraz tutaj dzieje woła o pomstę do nieba - mówi nasz rozmówca, który chce zachować anonimowość. - Zainwestowaliśmy dużo pieniędzy w to, żeby to miejsce wyglądało tak jak trzeba, a co z tego mamy? Muzykę dudniąca z głośników do białego rana i pijanych chuliganów.
Nasz rozmówca przyznaje, że właściciele domków w Rokitkach to w większości ludzie starsi, którzy wolą pijanej młodzieży schodzić z drogi niż z nią walczyć i upominać na każdym kroku.
Oliwy do ognia dolewają też właściciele barów na terenie ośrodka. - Wystawiają głośniki na zewnątrz, tak zachęcają klientów do odwiedzenia barów. Alkohol leje się litrami, a później po ośrodku wałęsają się pijani chuligani i niszczą wszystko co napotkają po drodze. Raz, jeden z wczasowiczów posadził tu drzewka. Dbał o nie, podlewał. W kilka minut wszystkie zostały połamane. Po co? Dlaczego? Komu one przeszkadzały?
Jak przyznają właściciele domków letnich w Rokitkach, nie warto zadzierać tu z nikim. Kiedy zawrócisz uwagę na niewłaściwe zachowanie możesz spodziewać się zemsty. Pijani ludzie albo wybiją ci okna w domu albo porysują samochód. - Dlatego wszyscy machają ręką i nie reagują na to co się dzieje - dodaje nasz rozmówca.
Jednak to nie jedyny problem z jakim zmagają się wczasowicze z Rokitek. Plaża, na której latem potrafi wypoczywać kilkaset osób jest dzierżawiona od Gminnego Zakładu Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej w Chojnowie. Umowa dzierżawy określa warunki, jakie muszą być spełnione. Chodzi tu między innymi o porządek i zapewnienie bezpieczeństwa wypoczywającym nad wodą.
- Porządek i zapewnienie bezpieczeństwa to jeden z warunków zapisanych w umowie dzierżawy - potwierdza Gabriel Tokarz, dyrektor zakładu gminnego - dzierżawca ma też obowiązek zatrudnienia ratowników i ogrodzenia bojami części do pływania dla dzieci.
Niestety, na Rokitkach ratownicy pokazali się dopiero pod koniec ubiegłego tygodnia. Do tej pory żaden z wypoczywających nad wodą ich nie widział.
- Były wywieszone flagi. Jeżeli są flagi to kąpać się nie wolno. Jak ktoś wchodzi do wody to robi to na własną odpowiedzialność - mówi Gabriel Tokarz. - Ludzie są tylko ludźmi. Kąpią się w Kaczawie, w innych niestrzeżonych jeziorach.
Te słowa jednak nie uspokoją właścicieli domków na terenie ośrodka. - Przecież dzierżawca pobiera opłaty od każdego kto wchodzi na ośrodek. Zupełnie jakby to był basen miejski, tylko że na basenie masz zapewnionego ratownika i odpowiednie warunki sanitarne. A tu co jest? Muzyka huczy tak głośno, że nawet jakby ktoś się topił to nikt na plaży nie usłyszy jego krzyku. W takich warunkach topiący się nie ma żadnych szans - mówi nasz rozmówca.
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?