Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Amatorska scena stand-up w Lubinie. Czy pomysł się przyjmie?

msz
Amatorska scena stand-up w Lubinie. Czy pomysł się przyjmie?
Amatorska scena stand-up w Lubinie. Czy pomysł się przyjmie? małgorzata szymańska
Amatorska scena stand-up w Lubinie. Czy pomysł się przyjmie? Czy w stolicy zagłębia miedziowego uda się stworzyć scenę stand-up, która będzie przyciągać satyryków-amatorów z całego regionu, a może i zawodowców? Wszystko wskazuje, że tak

Amatorska scena stand-up w Lubinie. Czy pomysł się przyjmie?

Wbrew pozorom Polacy, którzy są w świecie odbierani jako pesymiści, lubią się śmiać. Widać to chociażby po rosnącej liczbie nowo powstałych kabaretów oraz transmisji ich występów w różnych programach rozrywkowych. Tendencję wzrostową i zapotrzebowanie na dobry humor można zaobserwować w Lubinie. Bilety na wszelkiego rodzaju występy kabaretów, wyprzedają się jak świeże bułeczki.

Fakt ten postanowił wykorzystać młody przedsiębiorca, z pochodzenia legniczanin, który na rynku rozrywkowym zagłębia miedziowego znalazł niezagospodarowaną niszę. Jednak jego celem nie jest założenie kolejnego, amatorskiego kabaretu. On poszedł o krok dalej i efektem finalnym projektu ma być Amatorska Scena Stand-up w Lubinie.

- Przez pięć lat mieszkaliśmy wraz z małżonką we Wrocławiu. Tam po raz pierwszy miałem okazję uczestniczyć na żywo w występach stand-uperów. Choć sama forma takiego rodzaju występów kabaretowych ujęła mnie już wcześniej - tłumaczy jak narodził się pomysł Łukasz Gołaski. - Nie ukrywam, że w Lubinie brakuje mi alternatywnej formy rozrywki do zwykłego weekendowego wypadu do knajpy.

Amatorska scena stand-up w Lubinie. Czy pomysł się przyjmie?

Stand-up to specyficzna forma kabaretu. Dlatego głównie istnieje w internecie oraz na żywo w klubach i pubach. Żarty stand-uparów są odważne, często wulgarne i dosadne. Satyrycy, którzy stają na scenie lubią „wbijać szpilę”, drwić z publiczności i z samych siebie. Nie ma dla nich żadnych świętości, ani tematów tabu. - Polscy stand-uperzy nie koniecznie idą w politykę, co bardzo popularne jest w Stanach Zjednoczonych - mówi Łukasz Gołaski. - U nas stand-uperzy budują swój monolog wychodząc od prostej historii, najczęściej zaczerpniętej z życia codziennego i to wokół niej budują akcję oraz żarty - mówi Łukasz.

Amatorska Scena Stand-upu w Lubinie w ogólnym zamiarze ma być wydarzeniem cyklicznym. - Chciałbym, aby na początku, zanim się rozkręcimy, wydarzenie odbywało się raz na dwa miesiące, może raz w miesiącu. Wszytko tak naprawdę zależy od reakcji mieszkańców na nasz projekt. Zarówno tych, którzy chcą bawić, jak i fanów, którzy lajkują i udostępniają stronę na Facebooku - planuje Łukasz.

Scena stand-upu wymaga nie tylko odważnych i wygadanych mówców, którzy potrafią nawiązać kontakt z publicznością, ale odpowiedniej publiki. Jako widz sceny stand-upowej musisz jak artysta mieć otwarty umysł, dystans do świata i samego siebie. Jeśli lubińska publiczność nie zawiedzie, występy będą odbywały się bardziej regularnie i częściej, wszystko zależy od nas, amatorów dobrego humoru oraz od odważnych, którzy nie boją się dorównać wielkiej trójce: Abelardowi Gizie, Katarzynie Piaseckiej i Kacprowi Rucińskiemu.

Amatorska scena stand-up w Lubinie. Czy pomysł się przyjmie?

- Zależy mi na zwerbowaniu minimum pięciu, nawet siedmiu stand -uperów - mówi Łukasz Gołaski. - Wiadomo, nie można wymagać od amatora, by stworzył 15-minutowy monolog, który w pełni zaangażuje publiczność. To jest ciężkie. Wiem z doświadczenia.

Na co dzień Łukasz nie jest związany z rozrywką, on sam również próbuje, choć na razie nieśmiało, swoich sił w tej formie satyry. Jednak na razie nie planuje debiutować w roli stand-upera. Jako organizator na swoje barki chce wziąć konferansjerkę - co również nie jest łatwą sztuką. Konferansjer nie tylko powinien zapowiedzieć, oczywiście na wesoło, kolejnych stand-uperów, ale przez cały występ musi zachować czujność i w razie potrzeby, szybko reagować i wyciągnąć do amatora, któremu na scenie powinęła się noga, pomocną dłoń.

- Przed publicznością jeszcze nie miałem okazji występować, swoje pomysły czasem wypróbowuję na znajomych, z różnym skutkiem - śmieje się legniczanin. - Sceny stand-upu w naszym kraju należą do profesjonalistów lub pół-amatorów, nie znam osobiście miejsca, gdzie można przyjść z ulicy i wystąpić. Oczywiście istnieją tzw. open mike’i, gdy na scenie swoich sił może spróbować każdy, ale to tyle.

Amatorska scena stand-up w Lubinie. Czy pomysł się przyjmie?

Łukasz Gołaski z projektem lubińskiej sceny stand-upu wystartował w maju. Na chwilę obecną ma już czterech kandydatów, którzy się do niego zgłosili. Wśród nich jest także kolega legniczanina. - Sam nie spodziewałem się po nim takiego potencjału i pokładów humoru - mówi Łukasz i dodaje: - Udało mi się też nawiązać kontakt ze stand-uperami z Wrocławia. Są zainteresowani i zaoferowali pomoc.

Z miejscem też nie będzie problemu, gdyż wolę na zorganizowania sceny stand-upowej w mieście, wyraziło już trzech właścicieli lokali, którzy chcą gościć w swych murach komików. Gdzie ostatecznie będziemy się śmiać - czas pokaże.

- Kto wie, może na terenie zagłębia miedziowego uda się wyłonić jakąś perełkę, talent na miarę formacji Stand-up Polska. To byłoby miłe uczucie - marzy Łukasz.

Amatorska scena stand-up w Lubinie. Czy pomysł się przyjmie?

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lubin.naszemiasto.pl Nasze Miasto