Pójdzie na zachód, przez wybrzeże, wschód i góry na południu. Ciągnie za sobą specjalnie skonstruowany wózek z żywnością, odzieżą, namiotem i apteczką. Zabrał też aparat fotograficzny, by dokumentować podróż. W dzień chce pokonywać od 45 do 60 km. Wieczorami będzie szukać miejsca na rozbicie namiotu. W Ustrzykach Dolnych odeśle wózek do Polkowic i przejdzie przez góry tylko z plecakiem.
Michał wyruszył w podróż dookoła Polski wczoraj przed południem. - Od dawna marzyłem o takiej wyprawie, a dedykuję ją mojemu zmarłemu niedawno koledze Dawidowi - powiedział polkowiczanin.
Przygotowania rozpoczął jesienią ubiegłego roku. Wierzy, że da sobie radę. Obawia się tylko kleszczy i psów. A ludzi? Ma nadzieję że ci, których spotka na swojej drodze, będą przyjaźnie nastawieni. Samotność raczej go nie przeraża. Będzie rozmyślać o kolejnych wyprawach, pisać dziennik i podziwiać krajobrazy.
Kontakt z przyrodą będzie go motywować zwłaszcza rano - by wstać i ruszyć w dalszą drogę. Na wszelki wypadek Michał ma przy sobie lokalizator satelitarny. Może zawiadomić brata Tomasza, koordynatora wyprawy, że dzieje się coś złego, albo trzeba uzupełnić zapasy jedzenia. Cała wyprawa będzie kosztować około 22 tys. zł. Gmina Polkowice, którą będzie po drodze promować, oraz sponsorzy przekazali mu 15 tys. zł.
Czy tak długa wyprawa nie skomplikuje jego sytuacji rodzinnej? Raczej nie, bo Michał jest kawalerem.
Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?